7/27/2011

Pierwsze udane placki i powrót siostry.

Trochę zaniedbałam bloga. Już od dawna nie pojawił się na nim żaden przepis, żadna kolejna notka.
Znalazłam tylko czas by napisać post dotyczący One lovely blog award, jednak i tak nie powiadomiłam o moich wyróżnieniach pozostałych blogerów, za co bardzo przepraszam.
Zapytacie czemu? Przecież są wakacje.
Otóż tak, ale ja pracuję, jak już wcześniej wspominałam. Wychodzę z domu o 9 rano a wracam około 21. Totalnie wykończona, po całym dniu na nogach. Po całym dniu obsługiwania i wychłuchiwania narzekań, ale również i pochwał gości.
Dopiero dzisiaj w dniu wolnym znalazłam czas by napisać co nieco.

Siostra wróciła z obozu.
Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale naprawdę się za nią stęskiłam. Za naszymi sprzeczkami, a niekiedy naprawdę poważnymi kłótniami, ale również brakowało mi tych miłych chwil spędzonych w jej towarzystwie. Jak bardzo się cieszę, że wreszcie jest w domu.

Coś, czym chciałabym się z wami podzielić to informacja, iż przytyłam 2 kg. Ważę prawie 57kg i moja niedowaga już nie jest tak strasznie duża jak jeszcze parę miesięcy temu, gdy schodziła do 47kg przy wzroście 1,77cm. Moją mamę i resztę rodziny bardzo ta wiadomość ucieszyła, jednak ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się że mój cel już prawie osiągnęłam, ale z drugiej strony przeraża mnie myśl, że nie zachamuję swojej wagi i będę ciągla tyła.
Bardzo się tego boję.
Czasem, gdy patrzę na siebie w lustrze widzę, że mój brzuch nie jest tak płaski jak bym chciała, widzę trochę więcej w niektórych miejscach, ale staram się z tym walczyć, z myślą o odchudaniu Jednak to nie takie proste jak się wydaje..

Jedyną rzeczą która mnie odciąga od złych myśli jest moja pasja- gotowanie. Gdy pichcę coś w kuchni zapominam o wszystkich problemach. Tak właśnie było dzisiaj.
Byłam przepełniona taką dumą, że wreszcie udało mi się zrobić moje pierwsze placki. Zapraszam na przepis!


Składniki na 1 dużą porcję ok. 10 placków
  • 1 szklanka mąki orkiszowej graham
  • 1 sklanka jogurtu naturalnego
  • 1/2 szlanki mleka (u mnie sojowe)
  • 1 jajko (moje było zmutowane i miało dwa żółtka, ale myślę, że takie normalne wystarczy)
  • 1/2 szklanki otrębów pszennych
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • odrobina cynamonu
  • dwie łyżeczki miodu
  • łyżeczka dżemu z czarnej porzeczki domowej roboty

Wykonanie
W jednaj misce wymieszać suche składniki, a w drugiej mokre. Wlać mokre skaładniki do suchych i dokładnie wymieszać tak by nie zostało grudek, można wszystko zmiksować, by powstała gładka masa, nie zbyt gęsta.
Smażyć na łyżeczce oleju na dobrze rozgrzanej patelni około 2,3 minut z każdej strony.

Podałam z serkiem homogenizowanym naturalnym i z pieczonym jabłkiem i brzoskwinią z syropem z agawy. SMACZNEGO!

11 komentarzy:

  1. ooo, w końcu i u Ciebie placki! super, bo lubię bardzo :) tylko muszę kupić mąkę orkiszową :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładne placuszki.Gratuluję wytrwałości w dążeniu optymalnej wagi,wiem że po maniakalnym liczeniu kalorii,ciągłych ostrych dietach,nie tak łatwo wyjść na prostą,pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem co czujesz sama przytyłam 3 kg i chociaż podobno "teraz wyglądam 100 razy lepiej" i chociaż teraz waga już stoi w miejscu, a ja zaakceptowałam siebie, jeszcze teraz czasami wracają wątpliwości i ten nieznośny strach... Trudno dość do normalności po jednorazowym wejściu do tego bagna.

    OdpowiedzUsuń
  4. mmm,apetyczne placki :)
    ja również mam mieszane uczucia względem swojej wagi. waze ok55 przy 170cm, jem 2500-3000kcal dzienie więc myślę, ze źle nie jest, ale wolałabym w niektórych miejscach zeszczupleć... Powodzenia w utrzymaniu optymalnej wagi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmm... placuszki <3 Uwielbiam ! *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję pierwszych placków, wyglądają na bardzo udane ;)
    Dzięki za miły komentarz, to miód na moje serce, nawet nie wiesz jak mi humor tym poprawiłaś ♥
    A jeśli chodzi o strach przed tyciem, dobrze wiem o co chodzi. Zwłaszcza teraz dopadł mnie ten lęk, bo mam wrażenie, że za często sobie pozwalam na małe grzeszki, że wchodzi mi to w nawyk i kiedyś od tego nadmiernie utyję... Ale walczę z tym. Myślę, że gdzieś mam w sobie tę siłę, żeby pokonać swoją chorobę, bo gdybym jej nie miała- już całkiem bym się stoczyła :) Trzeba być dobrej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Heej! Nie martw się o to! Też przez to przechodziłam! ;)
    Wszystko się ułoży, trzeba być tylko silnym i się nie dać. ;D
    Placuszki wyglądają rewelacyjnie, a ja cieplutko pozdrawiam i głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję zarówno placków, jak i tych dwóch kilogramów. Ja też wczoraj robiłam placuszki, ale wciąż nie chcą mi wyjść takie jak powinny - co prawda dobre w smaku, ale zniekształcone przy przewracaniu. :P
    Kiedy mnie nachodzą wyrzuty sumienia, albo lęk, że będę gruba, staram się odpowiedzieć sobie na pytanie "I co z tego?". Myślę wtedy o ludziach dookoła mnie, o tym co lubię i próbuję zrozumieć, że chudość nie ma tu żadnego znaczenia. Życzę Ci wytrwałości! :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To bardzo długo proces, dlatego potrzeba cierpliwości.
    Nie zawsze jest tak, że wraz z wagą wzrasta nasze poczucie wartości, nie zawsze udaje się zespolić stan psychiczny i fizyczny, dlatego można przeżywać chwile zwątpienia, paniki.
    Ale trzeba być silnym.
    Bo mimo, że te choroby odbierają wiele radości, wywracają życie do góry nogami, to bardzo wzbogacają duszę, w głębi stajemy się o wiele bardziej dojrzali. Mimo, że często wypada się z normalnego życia.
    Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, że udaje Ci się walczyć ze swoimi małymi fobiami.. gratuluję! :) Oby tak dalej.. i bardzo dobrze wiesz, że jak dla organizmu będzie wszystko w porządku, to już nie będziesz tyła..więc głowa do góry :) A takie placuszki to grzechu warte.. i świetnie, że będąc na P jesz takie przyjemności, bardzo żal mi ludzi, którzy niby chcą przytyć, a opychają się sałatą i serkiem light :) Bardzo zdrowe podejście :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. od dłuższego czasu przeglądam "śniadaniowe blogii". Uwielbiam je ;) I zauważyłam że większość osób posiadające takie blogi ma za sobą anoreksję. Ja również do tych osób należe. Niestety nie prowadzę takiego bloga,ale mam modowy ;) Czasami zastanawiam się nad założeniem drugiego.. zobaczymy.. Ciekawe jest to skąd u nas to zafascynowanie takimi blogami. Pewnie przez to że mamy obsesję na punkcie zdrowego odżywiania. W pierwszej klasie LO schudlam az 15 kg. Pozniej troche przytylam. Ale nadal czesto mam wyrzuty sumienia. I chyba u nas juz to zostanie do konca zycia ;(

    OdpowiedzUsuń